Jak powstała seria T/x

„Cieszmy się nowymi modelami T/x, ponieważ są naprawdę wyjątkowe”.
– John Hunter, REL

Niektóre projekty są dynamiczne, inne dziwne, ale w większości ich podstawą jest pokora. Podróż, którą odbyliśmy z T/x była wszystkim po trochu. Była też dla nas zaskakująca.

Szczerze mówiąc, każda zmiana serii (z R na S, z T na T/i) w ciągu ostatniej dekady była związana z pewną nerwowością wynikającą z bardzo realnych pytań: „Jak przeskoczyć to, co osiągnęliśmy wcześniej?” i „Czy nasz najnowszy produkt będzie wystarczająco lepszy?” Strach wynikał z faktu, że nie korzystamy z gotowych „książek kucharskich” i przepisów. To, co sprawia, że ​​subwoofery REL są tak wyjątkowe, to fakt, że są one wynikiem ciągłego rozwoju i sumą doświadczeń. To szlifowanie i polerowanie ciężko wywalczonych wcześniejszych zwycięstw, mówiących nam prawdę o przeżyciu muzycznym, którego wszyscy pragniemy.

Zastanawiamy się, odkrywamy prawa rządzące tym, jak postrzegamy i doświadczamy nie tylko basu, ale muzyki odtwarzanej szerokopasmowo w zakresie od 10 do 12 oktaw. To doświadczenie gromadzi się w naszych głowach i jest przez nas przetwarzane późno w nocy, gdy zasypiamy. Nie mamy luksusu polegającego na wpychaniu chipów DSP za 1,58 USD do naszych końcówek mocy i pokazywania liniowych wykresów odpowiedzi częstotliwościowej, takich jak linie w zadaniu domowym przedszkolaka, oczekującego, że usłyszy: „Dostajesz za to złotą gwiazdę, Johnny”. Rozumiemy to podejście, bo dzięki temu niektórzy ludzie poczują się dobrze i bezpiecznie i zrozumieją, jakie są podstawowe parametry subwoofera, w jakimś absurdalnym redukcjonistycznym pragnieniu stworzenia porządku z chaosu, ale bądźmy szczerzy: to po prostu nie działa. W rzeczywistości, moim zdaniem, takie podejście jest do bani. Rezultatem takiego podejścia są produkty, które robotyzują muzykę, wysysają z niej życie.

Na początku jasna była jedna rzecz: nie zamierzaliśmy rezygnować z cudownych wzmacniaczy klasy AB używanych w każdej generacji subwooferów T, odkąd w 2006 roku wymyśliłem, jak ożywić te magiczną formułę. Dlaczego zwykli ludzie, którzy nie mieli tysięcy dolarów do wydania na wysokiej klasy dźwięk, też nie mogliby tego mieć? Dlaczego nie mogliby cieszyć się wycinkiem dobrego życia – z produktem o pięknej obudowie, wykonanej tak solidnie, jak najlepsze produkty innych firm? A to wszystko korzystając ze świetnych przetworników i potężnych, niezawodnych wzmacniaczy? Ponieważ właśnie udało nam się przekonwertować (w pierwszej generacji serii R z 2005roku) nieporęczne filtry starych subwooferów REL w znacznie szybsze, łatwiejsze w użyciu proste pokrętła, które obsługiwało się intuicyjnie, zwiększając dany parametr przez ich obrót zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zdecydowaliśmy się użyć tego nowego stylu filtrów wejściowych i tym razem. Napędzaliśmy głośniki nowych subwooferów wspaniałymi wzmacniaczami klasy AB zasilanymi przez piękne, duże transformatory toroidalne i mocne, dobrze filtrowane zasilacze. Do dziś te subwoofery właściwie prawie nigdy się nie psują.

Dane statystyczne dotyczące długowieczności serii T na przestrzeni lat są sprzeczne z nowoczesnymi analizami biznesowymi. Przez lata mieliśmy wielu analityków biznesowych, którzy modyfikowali jakąś część naszego modelu, którzy w którymś momencie przychodzili do nas i pytali: „Hmm, porozmawiajmy o długoterminowych wskaźnikach defektów w Twoich produktach – uważamy, że musi być z nimi jakimś problemem ”. A o co chodzi? – pytaliśmy. „No cóż, te parametry, jakby to powiedzieć, są bardzo niskie. Ekstremalnie niskie. Właściwie nigdy nie widzieliśmy tak niskich liczb, więc zastanawialiśmy się, czy to nie jest przypadkiem błąd raportowania w Twoim systemie… ” Odpowiedź, którą mieliśmy i dla nich, i którą mamy dla Ciebie brzmi: „Nie, nie ma żadnych nieprawidłowości w raportowaniu”. Jest za to coś innego: bardzo dobrze zaprojektowane i świetnie wykonane wzmacniacze z dużym marginesem bezpieczeństwa, dzięki czemu działają one niezawodnie przez wiele lat. A jeśli przestaną działać po 15 lub 20 latach ciągłego, intensywnego użytkowania (na świecie jest dokładnie zero subwooferów, które nie doświadczają częstego intensywnego użytkowania), można je dość łatwo naprawić.

Tak więc wzmacniacze mieliśmy opanowane i nie można było niczego więcej do nich dodać. Także w podstawowym projekcie naszych przetworników nie było niczego, co mógłbym zmienić projektując serię T/i i poza drobnymi poprawkami nie mogłem znaleźć sposobu na ich upgrade. Co pozostawiło mi do dyspozycji obudowę – komponent, który większość klientów uważa za tą „ładną” część projektu. Inżynier w każdym z nas widzi to inaczej: odpowiedzialny jest za precyzyjne opracowanie jego pojemności, czyli odpowiedniej ilości powietrza wewnątrz, która zmaksymalizowałaby jakość naszych subwooferów.

Tak więc miałem plan: jeden z jego punktów wywodzi się bezpośrednio z sukcesów wypracowanych podczas projektowania modelu 212/SX i najnowszych modeli z serii S. To nie tylko wysoka moc maksymalna, ale także proporcje kluczowych parametrów określających wysokość, głębokość i szerokość obudowy odgrywających kluczową rolę w pracy przetwornika. Podobnie jak, co oczywiste, tłumienie wewnętrzne. Damy go zbyt dużo, a dźwięk umiera, za mało i muzyka staje się trywialna, podskakująca jak stara zabawka dla dzieci w wieku szkolnym – ta z ruchomą głową.

Jak więc wygenerować wyższą dynamikę mając tak niewielką liczbę nowych elementów do dyspozycji? Jedyną możliwą drogą było zwiększenie ilości powietrza w obudowie. Problemem było to, że dodając jej za dużo stracilibyśmy kontrolę nad falą wsteczną, z kolei dodając zbyt mało – i przyrost jakości byłby praktycznie zerowy. Ostatecznie pojemność obudów wzrosła o jakieś 5-7%. Ale otrzymały one również zaokrąglone narożniki konstrukcyjne, które zwiększają ich masę i eliminują twarde narożniki, które mogą uwięzić w tych „kieszeniach” powietrze. Całość stała się cięższa, a nóżki ze stopu aluminium urosły i stały się integralną częścią obudowy, zapewniając większą solidność i przejrzystość basu.

NIESPODZIANKA! – To był ten moment, w którym pojawiła się niespodzianka. Próbki nowych produktów otrzymaliśmy później niż zwykle, ponieważ wykonanie zaokrąglonych rogów okazało się niełatwe. (Przygotuję o tym wpis w późniejszym terminie. Sposób, w jaki to robimy, to podejście high-tech, dające znakomite i doskonale powtarzalne narożniki. Od lat stosujemy tę technikę i specjalne narzędzia w naszych subwooferach z serii Reference.) I właśnie dzięki takim elementom udało się nam zrobić coś wyraźnie lepszego. Początkowo dźwięk był zbyt słabo kontrolowany, miękki, trochę niechlujny, a trochę ciemny. Okej, rozumowałem, Q lub sztywność naszych przetworników musi więc zostać dostosowana, uwzględniając dodatkową objętość obudowy. Mój przyjaciel Eric i ja kursowaliśmy tam i z powrotem pilnując, aby wszystko poszło dobrze i miesiąc później przybyła nowa seria próbek z wyraźnie rozpoznawalnym nowym zawieszeniem. Nowe, mocniejsze zawieszenie pozwoliło na większy skok ORAZ dało sztywniejsze zawieszenie główne, podczas gdy nowy kosz z włókna węglowego (ta część odpowiada za doskonałe umiejscowienie cewki i utrzymuje ją perfekcyjnie w osi przy wszystkich poziomach głośności) był wyraźnie sztywniejszy.

Włączyliśmy je i, jak to jest normalne w przypadku nowych głośników, musieliśmy je wygrzać przez kilka godzin. Zostawiliśmy je grające muzykę i zabraliśmy się do innych zadań na górze. Kiedy trzy godziny później wróciliśmy, powitała nas niesamowita przemiana. Nowe przetworniki były wcześniej zimne, sztywne i bez polotu, a po ich wygrzaniu pojawiła się prędkość, przestronność, przejrzystość zamiast ciemności. Zmiana ta miała znacznie większą skalę niż przy normalnym wygrzaniu i była wynikiem doskonałego dostrojenia przetwornika oraz powiększonej pojemności obudowy. Było to dla nas wyjątkowe przeżycie i od razu wiedzieliśmy, że mamy w ręku coś wyjątkowego.

Justinowi, naszemu głównemu inżynierowi, i mnie pozostało więc tylko zabranie się do kluczowego dostrojenia wzmacniacza i naszej „tajnej broni”, 3-stopniowych filtrów. To strojenie odbywa się przez odsłuchy przy użyciu dobrze znanych utworów, po których następuje badanie kanału .1/LFE w kinie domowym i ma ono ogromny wpływ na charakter brzmienia każdej serii subwooferów REL.

Po dwóch miesiącach starannego strojenia zdaliśmy sobie sprawę, że przestaliśmy do porównań używać starszych modeli T/i i że korzystamy z modelu S/510 jako nowej referencji. Zmiana ta wydała się nam znacząca, ponieważ subwoofery z nowej serii S są najlepszymi produktami o średniej obudowie i ze średniej półki cenowej i są znane ze swojej niezwykłej przejrzystości i dynamiki. A jednak to, na co natknęliśmy się w nowej gamie produktów T/x, było jak miniaturowy awatar subwooferów serii S, a nie po prostu zmienione modele T/i. Jedyne, czego nie mogliśmy z nimi zaoferować, to możliwości składania z nich linii, chociaż trochę bawiliśmy się tą koncepcją. Ale to już historia na inny dzień.

Na razie wiedzcie, że nowe subwoofery T/x nie są „trochę lepsze” od starszych T/i – są „zaskakująco lepsze” i to pod każdym względem. Mają ten sam współczynnik skoku przetwornika, który mają większe, droższe modele REL-a, zachowują niezwykłą klarowność i napięcie wewnętrzne muzyki (w tym przedziale cenowym nigdy nie słyszeliśmy niczego lepszego) i mają niesamowitą dynamikę zarówno dlatego, że oddają najmniejsze pasaże z większą delikatnością, ale także potrafią wybuchnąć dźwiękiem.

Cieszmy się więc nowymi modelami T/x, ponieważ są wyjątkowym osiągnięciem.

JOHN HUNTER

John Hunter jest szefem Działu Projektowania i Akustyki od 2005 roku i od tamtej pory zaprojektował każdy subwoofer REL-a. W latach 1994-2001 był również właścicielem firmy SUMIKO, oferującej wkładki gramofonowe, w tym Blue Point oraz Pearwood Celebration oraz Palo Santos. Jego projekty otrzymały ponad 80 Rekomendacji dziennikarzy audio oraz Nagród Roku specjalistycznych magazynów. W 1981 roku rozpoczął serię eksperymentów związanych z akustyką pomieszczenia i optymalizacją systemów audio, której efektem był kurs doszkalający znany jako M.A.S.T.E.R.S., z którego skorzystało ponad 2000 uczestników; pokazywał on, jak ustawiać, optymalizować i demonstrować systemy high-end.

Poza profesjonalnymi zajęciami John kocha spędzać czas ze swoją rodziną, szaleć szybkimi samochodami, a także trenować i oglądać baseball.