W jaki sposób powstają najlepsze na świecie obudowy firmy REL
Ostatnio sporo myślałem o naszych obudowach i im więcej o nich myślę, tym bardziej jest to dla mnie tajemnicze. Przepraszam za te dygresje, ale właściwie prawie wszystko, co robię, przychodzi mi do głowy intuicyjnie, na podstawie wieloletniego doświadczenia. Nie zawsze mogę jednak wyjaśnić, dlaczego to działa. Po prostu wiem lub czuję, że coś powinno być zrobione w lepszy sposób i działam zgodnie z tą intuicją. Zawsze prowadzi do nas ścieżką poprawy. Intuicja jest taka dziwna.
Mówię o obudowach, ale może to być generalny powód, dla którego nie ufam wszystkim tym cyfrowym oszustwom, które stały się sposobem na życie większości projektantów subwooferów. Myślę o korekcji akustyki pomieszczenia, która nie ma dla mnie sensu. Pracując z najlepszymi inżynierami dźwięku na świecie, wyrobiłem w sobie ogromny szacunek dla tego, jak ważne jest ustawienie mikrofonu. Pomyliłeś się o milimetr? Dwa? Twoje wyniki pomiarowe na tym ucierpią. Jeśli wiesz wystarczająco dużo, aby ustawić mikrofon tak, jak robią to legendy studiów nagraniowych, na pewno nie potrzebujesz korekcji akustyki pomieszczenia. Zrób to dobrze, a otrzymasz czystą, nieskażoną magię. Podobnie jest z obudowami.
Jest takie ćwiczenie, które wykonuję, gdy coś mnie gryzie i szepce mi do ucha: „John, jest lepszy sposób. Spróbuj tego”. Zatrzymuję się. Przerywam robić cokolwiek akurat robię i siedzę i myślę albo śpię, podczas gdy moje wewnętrzne „ja” mieli ten problem i szuka jego rozwiązania. Fizycznie wyobrażam sobie, co powinno się stać, kiedy identyfikowany przeze mnie problem pojawia się w mojej świadomości.
Wszystko zaczęło się od 212/SE, modelu, który był ryzykownym i znaczącym odejściem od schematu, kiedy zbudowaliśmy pierwsze egzemplarze w 2015 roku — aż trudno w to uwierzyć teraz, kilka lat później, z 24 nagrodami z całego świata. Zastosowaliśmy w nim te dziwne, bardzo rzadko spotykane przetworniki pasywne, które mogły ulec całkowitemu zniszczeniu – stało się tak w przypadku może 8 sztuk w ciągu 5 lat na całym świecie. Wszyscy ci klienci przyznali, że „czasami słuchali bardzo głośno”, przyznając, że błąd ludzki jest ważną częścią problemu. Ale nie pobraliśmy od nich żadnych opłat i daliśmy im bezpłatne zamienniki, za co byli nam wdzięczni. Wciąż byłem zdziwiony. Nigdy nie widziałem tak masywnej membrany wywróconej całkowicie na lewą stronę. Wyobraź sobie przeciwieństwo tego, co dzieje się, kiedy imprezowicz z twojej grupy myśli, że zabawnie jest zacząć miażdżyć puszki po piwie na swojej głowie. Następnie wywróć to na lewą stronę. Co musiało się stać? Jakie ciśnienie powietrza musiało tam wystąpić? I dlaczego był to zawsze ten sam, górny, umieszczony z tyłu przetwornik pasywny?
Wyobrażałem sobie więc w najdrobniejszych szczegółach powolny ruch czoła fali pod wysokim ciśnieniem, wznoszącej się i opadającej w kierunku obudowy, gdy przetwornik kompresował mokre, ciężkie powietrze w obudowie. Ciśnienie to napierałoby we wszystkich kierunkach, ponieważ jednak dolna membrana pasywna nie została uszkodzona, oznaczało to, że miało to coś wspólnego ze sposobem, w jaki masa powietrza w górnej połowie obudowy sprężała to powietrze.
W końcu zadaliśmy wystarczająco dużo pytań klientom, aby uzyskać jaśniejszy obraz tego problemu. Okazało się, że uszkodzenia następowały często podczas oglądania filmów i chociaż większość ludzi skłoniłaby się do oczywistego stwierdzenia „Och, wow, to musiał być ogromny transjent z .1/LFE”, to nie było to. A przynajmniej nie tylko o to chodziło. Działo się tak, gdy przez znaczną ilość czasu utrzymywała się ciągła, mocna niska częstotliwość, narastając i zwiększając ciśnienie powietrza i dopiero wówczas następował BANG! Ogromny transjent. Ciężka masa powietrza uwięziona w górnej komorze oscylowałaby w przód iw tył, coraz bardziej zwiększając ciśnienie, a następnie, gdy doszedłby do tego ogromny wybuch transjentu, ciśnienie powietrza wywróciłoby stożek na lewą stronę.
Kiedy przyszedł czas na przeprojektowanie obudowy nowego 212/SX, „wyczułem”, jak mogę wyeliminować ten rzadki problem. Ponieważ ciśnienie powinno spadać proporcjonalnie do kwadratu odległości między przednim przetwornikiem a tylnym pasywnym, pogłębiłem obudowę. Aby nie dopuścić do zbytniego wzrostu objętości obudowy, zmniejszyłem jej szerokość. Nie zaszkodziło to, że nowe proporcje natychmiast sprawiły, że 212/SX wyglądał wspaniale i elegancko, ale był to bardziej szczęśliwy produkt uboczny niż wynik dążenia do tego, aby coś wyglądało ładnie. W połączeniu z nowymi powłokami z włókna węglowego, które wzmocniły tył naszych nowych aktywnych przetworników, rozwiązaliśmy nasz problem i sprawiliśmy, że 212/SX brzmiał znacznie lepiej. Wąska, ciaśniejsza obudowa skutkowała ukierunkowaniem fali ciśnienia i skuteczniej zapewniało natychmiastowe uderzenie basu podczas imprez z głośną muzyką.
Kiedy usiadłem opracowania obudowy do nowej serii S, modeli 510 i 812, skorzystałem z tej lekcji, ale tym razem, ponieważ w grze był tylko jeden pasywny radiator i znajdował się on na dole, uformowałem ciśnienie słupa powietrza na wysokość, a nie na głębokość obudowy. Ponownie zostaliśmy nagrodzeni lepszą, szybszą i mocniejszą odpowiedzią transjentową. Tak więc, kiedy projektowaliśmy nowe kolumny T/x, zastosowałem tę lekcję z poradnika serii S, w rezultacie czego narodziła się agresywnie szybka, dynamiczna sygnatura serii T/x. Ponad połowa poprawy brzmienia serii T/i ewoluującej w T/x jest wynikiem ponownego zbalansowania proporcji obudowy. Wiemy o tym, ponieważ we wczesnych testach odsłuchaliśmy większość zmian, które wprowadziliśmy w naszych przetwornikach w starych obudowach T/i. Kiedy przeszczepiliśmy poprawione przetworniki do nowych obudów T/x natychmiast usłyszeliśmy poprawę zapewnioną wyłącznie przez zmienione proporcje obudowy.
Chodzi o to, że tak wiele prawdziwego postępu odbywa się w procesie nauki. Nie jest on zaprogramowany w małych kawałkach stopionego krzemu. Rzeczy, które naprawdę się liczą? Nie wynikają one z genialnych, ale płytkich wyników, jakie daje DSP lub korekcja pomieszczenia. Ani razu nie usiadłem w systemie „dostrojonym” przez korekcję pomieszczenia, w którym mógłbym pomyśleć: „Wow, to jest piekielnie dobry i doskonale dostrojony system”.
100% systemów, które chwytają nas serce na pokazach, jest starannie, cierpliwie montowanych z wielką starannością przez prawdziwych mistrzów. Nie bez powodu pojawiamy się na targach CES 3-4 dni wcześniej. Nie zostawiamy nic przypadkowi, nie spieszymy się, tuningując brzmienie kolumn w danym do pokoju, ale robimy to dopiero po tym, jak zostawimy je grające przez całą noc, bo tylko tak możemy się zapoznać ze specyfiką pokoju. Znajduję i wyciszam wszystko, co w danym pokoju brzęczy. Dzięki temu jest on idealny dla naszych gości – kupujących – oraz recenzentów i dealerów, którzy im służą.
Podchodzimy do tego z pokorą i z poczuciem misji, dajemy z siebie wszystko, co najlepsze, aby stawić czoła wielu wyzwaniom związanym z pracą pod presją najbardziej wybrednych recenzentów audio na świecie w pokoju, do którego weszliśmy zaledwie kilka minut wcześniej i który miał być naszym domem przez następne 48-96 godzin. Pracujemy nad wszystkimi drobnymi szczegółami, które składają się na doskonały dźwięk. I NIGDY nie uciekamy się do lenistwa związanego z korekcją pomieszczenia. Jest powód, dla którego cyfrowe przetwarzanie sygnału (Digital Signal Processing) nie nazywa się cyfrowym, naprawdę niesamowitym sposobem poprawy dźwięku (Digital Really Awesome Sound Making). Tak nie jest. Świetny dźwięk tworzą mężczyźni i kobiety, którzy pracują ciężej, dłużej, lepiej. A na to, jak na wszystko, co warto w życiu robić, trzeba zapracować.